22 stycznia 2012

Internet idzie na wojnę (2)

Sensacyjne doniesienia o tajemniczej grupie Anonymous paraliżującej rządowe strony internetowe w Polsce przez kilka godzin zajmował głowy internautów i facebookowiczów. Tymczasem najprawdopodobniej atak wywołali… sami internauci.

W piątek do powszechnej wiadomości dotarły cztery złowrogie literki: ACTA. Dziś informacji pojawiło się nieco więcej, włącznie z adresami serwisów, na których znaleźć można więcej informacji o powszechnie nielubianej umowie. Wywołać to mogło większy niż normalnie ruch pod adresami sejmu, kancelarii premiera czy ministerstwa zajmującego się ACTA. I…

Zjawisko to można porównać do kuli śnieżnej. Duża liczba zgłoszeń powoduje opóźnienie pracy serwera, aż do momentu przeciążenia. Zwykle użycie klawisza F5 (odśwież) pomaga. W tym przypadku poszła plotka, że strona sejmu jest atakowana. Co robi przeciętny internauta? Sprawdza, czy można dostać się na stronę sejmu :-) Czyli zwiększa obciążenie i tak przeciążonej już maszyny. Kula śnieżna.

Jeden z portali zajmujących się bezpieczeństwem w sieci twierdzi, że być może strona sejmu została przed tym „atakiem” zhackowana. W takim przypadku plotka nabiera coraz większego zasięgu, a kula śnieżna tocząca się po zboczu rośnie…

Pozostaje jeszcze pytanie, czemu strony rządowe są tak kiepsko przygotowane na zwiększony ruch. I tu posłużę się pewną przenośnią. Polski Internet wygląda trochę jak kombajn powiązany sznurkiem do snopowiązałki. Głupi atak złomiarzy potrafi na kilkanaście godzin odciąć potężną część kraju od sieci. Kilka lat temu brak prądu w warszawskim hotelu Marriott wyłączył nieomal wszystkie portale i kilkunastu większych i mniejszych operatorów. To, że to wszystko jeszcze działa, należy bardziej traktować bardziej w kategoriach metafizycznych niż technicznych. I na razie nie zapowiada się, żeby było lepiej.


Serwisy rządowe są trzymane w różnych miejscach – od serwerowni rządowych do małych lokalnych firm hostingowych , które zaproponowały najniższą cenę w przetargu publicznym. Jeżeli od tego roku podstawowym źródłem prawa ma być Internet, a akty prawne publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej mają mieć moc obowiązująca, to rząd (albo stosowne ministerstwo od MACintoszy) musi zadbać zarówno o infrastrukturę, jak i o serwery. Bo bez tego to Polskę Cyfrową będziemy mogli sobie oglądać na obrazku. Lokalnie, z własnego dysku, nie z Internetu.

Brak komentarzy: