Wiele lat temu, gdy większość energii elektrycznej była zużywana na oświetlenie, godzinne "skrócenie nocy" miało swoje uzasadnienie. Jednak to se ne vrati, Pane Havránek! Obecnie oświetlenie to kilka procent globalnego zużycia, reszta to bądź obciążenie całodobowe, bądź związane z działalnością człowieka (komputery, telewizory, klimatyzacja), która trwa jednakowo długo, niezależnie od tego, czy wstaniemy o 5 czy o 10 rano.
Po co więc, z uporem godnym lepszej sprawy, wszystkie rządy aplikują swoim obywatelom ten okrutny eksperyment? Może jednak znajdzie się ktoś mądry, zrobi poważną analizę finansową całego przedsięwzięcia i zarzuci ten osiemnastowieczny pomysł?
Aktualizacja: okazuje się, że nie tylko ja mam takie wątpliwości :-)
Visit msnbc.com for breaking news, world news, and news about the economy