Apple postanowił chyba wykończyć finansowo swoich
zwolenników. Dotychczasowe premiery sprzętu
kategorii amazing były rozdzielane. Dziś załoga z C. poszła na całość – pokazano łącznie
pięć produktów.
Nieco zdziwienia wywołała premiera kolejnego Nowego Nowego
iPada. Jednocześnie ze sklepu internetowego i z cenników zniknął „The New iPad”,
którego premiera odbyła się pół roku temu, ale nadal w sprzedaży jest model 2, ten
sprzed półtora roku. Zacząłem się zastanawiać, skąd taki ruch? Czy w grę wchodziła
awaryjność urządzenia? Dość dużo było plotek o jego przegrzewaniu czy o
kłopotach z baterią. Ale to byłby zbyt błahy powód, nie takie usterki Apple
przepuszczał.
A może jest inne rozwiązanie? Procesor A5X, który był sercem
poprzedniego modelu, był przecież produkowany przez Samsunga. Czyżby Apple
postanowił, zgodnie z polskim porzekadłem, na złość mamie odmrozić sobie uszy?
Czyżby w trybie super szybkim następował rozwód z największym konkurentem,
który do tej pory produkował większość komponentów do urządzeń ze znakiem
jabłka?
O tym dowiemy się dopiero, jak do klientów trafią pierwsze
egzemplarze. Swoją drogą teza jest nieco karkołomna, bo kolejny z nowych iPadów
– mini – ma procesor A5X, też produkowany przez Samsunga.
Ale przy okazji podkręci się trochę sprzedaż akcesoriów.
Nowe iPady mają równie nowe złącze. To, którego Chińczycy nie potrafią jeszcze
podrabiać, więc za najprostszy kabelek zasilający trzeba w Polsce zapłacić 85
zł, a za przejściówkę wideo 199 zł. I biznes się kręci.