13 sierpnia 2013

Twórczość urzędowa


Niejednokrotnie moi znajomi (często ze mną na czele ;-) naigrywamy się z nieporadności językowej tzw. blogerów (to ostatnio), stażystów (to w tzw. profesjonalnych portalach medialnych), PR-owców oraz marketoidów.
Jednak zastanawiam się, co jest gorsze: taka nieporadność, która ma szansę zaniknąć wraz z wiekiem (nie dotyczy marketoidów - u nich się pogłębia) czy to, co prezentuje kadra urzędnicza: język quasiprawniczy (z prawem nierzadko niemający nic wspólnego), nowomowę i często totalne niezrozumienie ani tematyki ani potrzeb odbiorców.
Bo jak traktować "poradnik" dla ludu, w którego zajawieniu czytamy "Kierując się potrzebą zwiększenia dostępności informacji dotyczących zasad świadczenia usług telekomunikacyjnych dla użytkowników końcowych, w tym praw i obowiązków abonentów publicznie dostępnych usług telekomunikacyjnych, Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej prezentuje Poradnik dla użytkowników publicznie dostępnych usług telekomunikacyjnych"?  Toż to Towarzysz Wiesław (tak, pamiętam czterogodzinne relacje na żywo ;-) był erudytą w porównaniu z taką epistologią.
Panie i panowie! Zerknijcie sobie na serwisy instytucji rządowych w innych krajach: OFCOM, FCC czy nawet Arcep. Owszem, są tam zakładki dla profesjonalistów, których mimo swojej znajomości języków nie do końca rozumiem, ale główny trzon to właśnie porady dla ludu. Jak zmienić operatora, co zrobić, jak dostałeś zbyt wysoki rachunek czy do kogo złożyć reklamację? Nie używa się tam określeń typu "abonent niebędący stroną Umowy zawartej w formie pisemnej lub elektronicznej" albo "W sytuacji, gdy reklamacja została złożona ustnie do protokołu wówczas osoba, która ją przyjmuje w oddziale firmy jest zobowiązana do potwierdzenia na piśmie faktu jej przyjęcia".
 Nie wiem, kto napisał to "dzieło" składające się w większości skopiowanymi fragmentami ustaw i rozporządzeń. Jeśli to dzieło własne urzędu, wykonywane w ramach obowiązków służbowych, to jeszcze pół biedy, że nie wydano na to dodatkowych pieniędzy. Jednak jeśli to twórczość zewnętrzna, opłacana z pieniędzy podatników, to już gorzej.
Po prostu żal.pl

PS. Uczepiłem się UKE, ale dokładnie to samo znajduje się na nieomal wszystkich stronach rządowych serwisów. Ble ble, ble ble i ble.