Dziś oficjalnie podano decyzję o planach podwyżki stawek VAT o 1 %. I, jak to w naszej analogowej Polsce bywa, nikt nie zastanowił się, w jaki sposób tę operację przeprowadzić.
W Polsce mamy ok. 1,8 mln podatników VAT, jednak nie każdy musi mieć kasę fiskalną. Część (prawdopodobnie około połowy) korzysta ze zwolnień, wystawiając np. tylko faktury VAT.
Jednak reszta musi posiadać kasę fiskalną. Liczbę kas można oszacować między 2 a 3 mln sztuk (dokładną liczbę powinno znać Ministerstwo Finansów).
W kasie może grzebać jedynie wykwalifikowany serwisant, posiadający odpowiednie uprawnienia. W ramach grzebania może m.in. zmienić dotychczas zaprogramowane stawki podatku. I tu zaczynają się schody.
Serwisantów w Polsce mamy nie więcej, niż 2 tysiące. Czyli na jednego wypada ok. 1000-1500 kas. Zmiany w kasie można wykonać dopiero po wejściu w życie zmian podatkowych. Zakładając, że rząd, sejm, senat i prezydent wyrobią się w cztery miesiące, terminem wprowadzenia nowej stawki podatku będzie 1 stycznia 2011.
31 grudnia 2010 to piątek, Nowy Rok (święto) - sobota: w te dwa dni (w niektórych przypadkach w 3) należałoby przestawić te kasy na nową stawkę. 1000 kas na serwisanta, dwie doby... Pracując 24 godziny na dobę, przez 2 doby każdy z nich musiałby przeprogramować ponad 20 kas na godzinę...
I tym sposobem określenie "Jeden Procent" może zmienić swoje znaczenie - z dotowania organizacji pozarządowych na kryzys sklepowy na miarę światową. Pamiętajmy bowiem, że sprzedaż towaru bez rejestracji na kasie lub z niewłaściwą stawką podatku stanowi przestępstwo skarbowe. W związku z tym na kilka dni przez tą zmianą proponuję kupić zapas chleba, wody, mąki, ziemniaków... Jak na wojnę!
Bo nie wiadomo, jak i kiedy zakończy się wojna rządu ze zdrowym rozsądkiem.