25 stycznia 2013

Pier%$#&^$# e-deklaracje czyli ministerialna wtyczka


Składanie deklaracji podatkowej przez Internet jest proste. Pozornie proste. Ściąga się wtyczkę do Acrobat Readera, formularz interaktywny i wypełnia. Bez podpisu elektronicznego. Uwierzytelnieniem petenta Najwyższego Urzędu Skarbowego jest dochód z poprzednich deklaracji.

W poprzednim miesiącu grało i bucało. Do dziś...

„Błąd w imieniu, nazwisku, numerze PESEL, NIP lub kwota dochodu”. Hmmm... Nazwiska dawno nie zmieniałem, PESEL-u chyba też nie. Jedynym możliwym błędem w tym przypadku jest ta nieszczęsna kwota dochodu. Za 2010 rok. Grzebię w PIT-ach (za przeproszeniem), ale jest dobrze. Może ze spacją? Nie. Może z przecinkiem i zero zero na końcu? Też nie.

Już szykuję się na miły spacer na moją ukochaną pocztę. Ale… W końcu to Windows. Wysiąść i wsiąść jeszcze raz? Reboot. Nic. Może przeinstalować Acrobat Readera? Nie… Ale… Może przeinstalować tę nieszczęsną wtyczkę ministerialną. Kliku klik i… "Błąd w imieniu, nazwisku, numerze PESEL, NIP lub kwota dochodu”. Mać! Jeszcze raz. Podaj kwotę dochodu za rok 2011. Otwieram stary PIT. Zaraz… Jaki 2011? Dziesiąty miało być! A jednak – w nowej wtyczce jest 2011.

I tym miłym sposobem spece z MinFinu zapewnili mi kupę rozrywki, adrenaliny i paru innych rzeczy. Z przewagą kupy. Logiczne jest, że jeżeli mówimy o kwocie przychodu za poprzedni zakończony rok podatkowy, to w grudniu to było za 2010, a w styczniu za 2011. Tylko dlaczego do ku^%# nędzy formularz JAWNIE WPROWADZAŁ MNIE W BŁĄD??? Żadnej informacji o konieczności aktualizacji. Niczego. Kononowicz.

Oczywiście wpisanie kwoty za 2011 automagicznie spowodowało, że zamiast wielkiego czerwonego komunikatu o błędzie dostałem Urzędowe Potwierdzenie Odbioru. Tylko czemu musiałem na to stracić ponad godzinę?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

wypełniłem i zawiozłem na pocztę bo czułem, że elektronika mi nie pomoże