Szczerze mówiąc, nigdy nie wyobrażałem sobie takiej sytuacji. Przy świadomości faktu, że większość rządzących nadal mentalnie znajduje się w czymś, co na własny prywatny użytek nazywam Polska Analogowa, nie sądziłem, że ktokolwiek będzie na tyle nierozsądny, aby podjąć się takiej samobójczej misji…
Ale do rzeczy – rząd polski chce za kilka dni podpisać umowę ACTA - Anti-Counterfeiting Trade Agreement, zawartą między rządem Stanów Zjednoczonych a Wspólnotą Europejską, Japonią, Szwajcarią i jeszcze kilkoma krajami. Porozumienie zawierane było w absolutnej tajemnicy i wprowadza kilka regulacji dotyczących Internetu. Regulacje same w sobie są jak najbardziej słuszne, jeżeli tylko założymy, że siły je wykorzystujące będą kierować się szczerymi i czystymi intencjami.
Ale ostatnio rządzeni przestały wierzyć rządzącym… Nie zmieniając ani przecinka w umowie można wyobrazić sobie sytuację, w której zamknięte zostaną blogi niewygodne władzy, YouTube, Facebook czy nasza NK. Całkowicie zgodnie z prawem, a dokładnie z jego literą, ale nie duchem.
Na szczególną uwagę zasługuje tryb wprowadzenia ACTA do polskiego porządku prawnego. PODOBNO był konsultowany ze wszystkim zainteresowanymi ministerstwami, ale… poprzedniego rządu. A uchwałę o zgodzie na podpisanie umowy podjął nowy rząd, w którym mało kto rozumie Internet. Uchwałę tę podobno podjęto 25 listopada 2011 roku, a już 19 stycznia 2012 jej treść oficjalnie podano do publicznej wiadomości. Tu niewątpliwy sukces legislacyjny odnieśli prawnicy z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pod wodzą Bogdana Zdrojewskiego. To jest to samo ministerstwo, które pół roku wcześniej chciało koncesjonować wyświetlanie filmów w Internecie.
Na najbliższy tydzień zwoływane jest w Polsce pospolite ruszenie mające na celu zastopować bezkrytyczne przyjmowanie prawa służącego w 99% amerykańskim koncernom medialnym. Jak to się potoczy? Osobiście nie wróżę sukcesu, ale…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz