Dwóch Żydów siedziało nad rzeką. Jeden mówi do drugiego - widzisz tę żabę? Jak ją zjesz, to dam ci sto złotych. Ten zjadł, zainkasował pieniądze.
Ale pierwszemu żal się zrobiło pieniędzy i mówi - a jak ja zjem żabę to też mi dasz 100 złotych? Drugi się zgodził, ten pierwszy z obrzydzeniem żabę zjadł i pieniądze odzyskał.
Wtedy ten drugi mówi - ty, to po co my te żaby jedli?
Ostatni tydzień minął pod znakiem ofert "no limit". Pierwszy ofertę ogłosił Play, niecałe 24 godziny później T-Mobile, a wczoraj Plus. Gdzieś tam, jak duch, obija się jeszcze próbna oferta Orange, który ma w tej chwili większy problem z przeprowadzką, niż z utrzymywaniem dotychczasowych klientów. Bo, jeśli tego do tej pory nie zauważyliście, oferta taka może jedynie zabrać klientów innym operatorom. To ma przynieść dodatkowy strumień pieniędzy, mniejszych niż płynęły do poprzedniego usługodawcy. Taki trick do podkradania klientów.
Play, wprowadzając ofertę, miał nadzieję, że przez jakiś czas będzie jedynym, który może reklamować się jako przyjazny dla heavy-usera. Jednak spekulacje Playa runęły już następnego dnia. Rakovski z Borsem powiedzieli "sprawdzam". Tak szybkiej reakcji w T-Mobile nikt się nie spodziewał, a już na pewno nie spodziewano się jej po Polkomtelu, który przeżywa bardzo głęboką restrukturyzację. Zresztą takie opinie głosili też przedstawiciele Playa, którzy po konferencji mówili o miesiącach potrzebnych na dogonienie ich oferty...
Jeżeli trzech z czterech graczy ma praktycznie taką samą ofertę, to przewaga pierwszego praktycznie zmalała do zera. Gorzej, jeżeli "ten pierwszy" rzeczywiście przygotowywał ofertę przez kilka miesięcy, to ma dodatkowe koszty, związanie chociażby z przygotowaniem reklam.
Sytuacja na dziś wygląda następująco: operatorzy na własną prośbę pozbyli się najbardziej dochodowych klientów, płacących nie kilkadziesiąt, a kilkaset złotych miesięcznie. Żydowska stówa obiegła wszystkich zainteresowanych, nikt się nie wzbogacił, wszyscy czują niesmak po żabie.
Oferta "no limit" stanie się kolejnym książkowym przykładem, jak NIE NALEŻY wprowadzać ofert. Następne pomysły, być może innowacyjne, być może korzystne dla klienta, będą teraz oglądane pod światło, czy nie ma w nich kolejnej żaby. Bo żaba pozostawia niesmak w ustach. Na długi czas.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
"Oferta "no limit" stanie się kolejnym książkowym przykładem, jak NIE NALEŻY wprowadzać ofert."
>>>>>>>>>>
To uwaga do P4 czy ogolna?
Niestety do P4. Namęczyli się chlopaki, a i T i P skonsumowali ich sukces, zanim ktokolwiek go zauważył.
Teraz tylko się skarżą po kątach...
Prześlij komentarz