16 lutego 2010

PKP czyli Pięknie K* Pięknie

Kolej... To brzmi dumnie. Dla mnie mniej.
Wczoraj zostałem poproszony przez kolegę zmaltretowanego przez los i narty, do odebrania przesyłki z pociągu przyjeżdżającego z Olsztyna o 21:32. Pojechałem, tradycyjne kłopoty ze znalezieniem miejsca do zaparkowania, bo śnieg... Ale udało się.
Wchodząc na Centralny około 21:20 usłyszałem kątek ucha zapowiedź: "Opóźniony pociąg do Radomia wjedzie na tor przy peronie 3". Szukam rozkładu, żeby sprawdzić, na który peron wjedzie mój pociąg, znajduję wielką białą płąchtę i... zonk!!! Nie ma takiego pociągu. Jest pociąg z Olsztyna, ale prawie godzinę wcześniej, a o 21:32 nie przyjeżdża żaden pociąg.
Chwila namysłu. Przy peronie 3 są elektroniczne tablice informacyjne. Tam i tylko tam. I oprócz wyświetlania tego, co się dzieje na peronie 3, pokazują również resztę ruchu kolejowego na Centralnym.
Uffff.. Jest 21:32, jest Olsztyn. Czyli na analogowym rozkładzie nie ma, na cyfrowym jest :-) Jest równiez w rozkładzie internetowym. Cóż, takie czasy, internet rządzi.
Mija 10 minut. Kolejna zapowiedź: "Opóźniony pociąg do Radomia...". Radomia dalej nie ma.
21:45 - "opóźniony pociąg do Radomia...". Po chwili komunikat "Pociąg z Olsztyna przybędzie opóźniony około 10 minut".
Hmmm, policzmy. Między 21:32 a 21:45 jest 13 minut. 10 minut opóźnienia oznacza, że od 3 minut pociąg stoi przy peronie 4. Wychylam się. Nie stoi.
Za chwilę zapowiadają pociąg do Krakowa i chwilę później pociąg do... Krakowa. rzeczywiście, przy peronie 3 stoją dwa pociągi do Krakowa. Padają komunikaty, że "pociąg do Krakowa z 21:30", a z której ten drugi to już nie zapamiętałem :) Pociągi postały sobie jeszcze z 15 minut, a potem grzecznie, po cichu sobie pojechały.
Co ważne, w momencie zapowiedzi pierwszego Krakowa, zniknął Radom, i z wyświetlacza, i z zapowiedzi. Znaczy, wyjechał ze Wschodniej i wskoczył do Wisły. Pewnie mu było wstyd, że ma takie opóźnienie, więc Wisłą przepłynie sobie do Pilicy, a tam jakoś wygramoli się w stronę Radomia :-P
W międzyczasie "mój" Olsztyn zarobił 40 minut opóźnienia, a chwilę później 60 minut. Przyjechał w 50 minucie. Znienacka. Najpierw przyjechał, potem go zapowiedzieli. Odebrałem przesyłkę i od kierownika pociągu dowiedziałem się, że opóźnienie ciągnie się od Ciechanowa. Czyli od jakiś 1,5 godziny (przepraszam, po kolejowemu 90 minut).
I to w zasadzie wszystko. Tylko gdzie wypłynął ten Radom?

Brak komentarzy: